Nie tylko wlasciciele przyszlego domu (czyli my); wyjechalismy na wakacje... Nasz elektryk, mimo, ze nie ruszyl sie z wyspy, wodzil nas za nos i baaaaardzo rzadko pojawial sie na budowie. No i w ten sposob, stracilismy 1,5 miesiaca. Tak wiec po powrocie z Europy, mielismy zastac kolorowy (jezeli szary to kolor), wykafelkowany dom, a skonczylo sie na przeklenstwach na konstruktora i jego rzemieslnikow.
Dwie dobre nowiny : dom jest juz wytynkowany, a sasiedzi wycieli drzewo mango i mamy teraz okno, a juz niedlugo taras, z widokiem na gory :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz